Lena
Lena
Hello. I am Yelena.

Spis treści

gruzińska herbata

Gdy mowa o herbacie i jej krajach eksportowych, Gruzja na pewno nie jest pierwszym miejscem, które przychodzi nam na myśl. Jednak historia tego górzystego państwa jest ściśle związana z uprawą i produkcją herbaty.

Smak gruzińskiej herbaty w Polsce jest znany głównie przez starsze pokolenia pamiętające jeszcze PRL. „Znany” to jednak łagodne określenie – chociaż ma paru fanów, to większość osób zdecydowanie za nim nie tęskni. Ta herbata z Gruzji, którą sprowadzano do nas w czasach komunizmu, nie mogła konkurować z chińskimi czy nawet indyjskimi suszami dobrej albo nawet przeciętnej jakości.

Obecna herbata gruzińska to jednak zupełnie inny smak, aromat i jakość. Warto się zatem do niej przekonać!

Skąd wzięła się herbata w Gruzji?

Historia gruzińskich upraw herbacianych sięga prawdopodobnie początków XIX wieku. Mówi się, że zapoczątkował ją książę Mamia V Gurieli, który krzewy kamelii chińskiej uprawiał w swoim ogrodzie. Robił to jednak z powodów czysto estetycznych. To inny książę, Miha Eristavi, przemycił sadzonki krzewów herbacianych z Chin do Gruzji z myślą o założeniu plantacji.

Nazwisko księcia Gurieli stało się inspiracją dla współczesnych producentów. Herbata gruzińska Gurieli to marka, która powstała w 2008 roku, a obecnie jest jedną z najpopularniejszych – szczególnie w samej Gruzji oraz krajach sąsiednich. Można ją znaleźć też w Polsce, gdzie gości na półkach sklepów z gruzińskim asortymentem.

Oczywiście herbata była znana na terenie Imperium Rosyjskiego dużo wcześniej. Rosyjska tradycja picia naparu sięga XVII wieku, aczkolwiek susz sprowadzano zza granicy, co było dość drogie. Być może to właśnie wysokie koszty importu i duży popyt na herbatę w Imperium Rosyjskim sprawiły, że zaczęto interesować się możliwościami uprawy tej rośliny na własny użytek.

Historia pierwszej plantacji w Gruzji nie jest do końca znana. Jedni mówią, że założył ją angielski oficer Jacob McNamar, który został pojmany podczas wojny krymskiej. Jacob postanowił pozostać w Gruzji po tym, jak zakochał się w Gruzince. Twierdzi się, że ponieważ wcześniej przebywał w kolonii brytyjskiej eksportującej herbatę, posiadł tajniki jej uprawy i wykorzystał je w nowym miejscu zamieszkania.

Inni twierdzą, że sadzonki wysłano z Krymu do Gruzji w nadziei, że ich uprawa będzie tam bardziej owocna niż na półwyspie. Na Krymie roślina nie chciała się bowiem przyjąć. Tym czy innym sposobem herbata trafiła do Gruzji, gdzie rozpoczęto prace nad wyodrębnieniem szczepu odpornego na warunki klimatyczne kraju i dającego smaczny, aromatyczny napar.

Szczyt i upadek gruzińskiego przemysłu herbacianego

Czasy Związku Radzieckiego okazały się złotą erą dla plantatorów herbaty w Gruzji. Polityka gospodarcza imperium była nastawiona na osiągnięcie niezależności, a gruzińskie plantacje zaspokajały jedynie niewielki procent lokalnego popytu na herbatę. Większość suszu nadal sprowadzano z Chin.

Władze ZSRR skierowały uwagę właśnie na tereny obecnej Gruzji, w których upatrywały się możliwości uniezależnienia od importu. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Inwestycje sprawiły, że gruzińskie plantacje zaczęły prosperować. Zbudowano wielkie fabryki, nie szczędzono funduszy na badania i rozwój nowych odmian herbat i częściowo rozwiązano problem bezrobocia. Co ciekawe, to właśnie w Gruzji zaczęto używać pierwszych maszyn zbierających liście!

Niestety, gruzińskie plantacje herbaty cieszyły się sławą tylko przez krótki czas. Potem nastąpiło to, co zwykle, gdy w grę wchodzi zmasowana produkcja i automatyzacja – spadek jakości. Gruzińska herbata stała się synonimem taniego, niezadowalającego produktu.

Niedługo później Związek Radziecki upadł, a wraz z nim upadły plantacje i fabryki. Część z nich przejęto w późniejszych latach i przekształcono, ale niektóre z nich można oglądać po dziś dzień, choć daleko im do dawnej świetności.

Obecne zdziczałe i opuszczone herbaciane pola Batumi nie przypominają już pięknych, rozległych plantacji w mieście, z którym „wiążą się nasze sny”, jak śpiewały Filipinki w swoim utworze „Batumi”.

Dzisiejsze gruzińskie uprawy są nieliczne, ale za to zaczynają powstawać z popiołów i odzyskiwać honor. Mali przedsiębiorcy stawiają na jakość i walczą ze stereotypem kiepskiej, niedobrej herbaty z Gruzji. Aktualne metody plantatorów przypominają te sprzed czasów mechanizacji upraw, a zbiory są często wykonywane ręcznie tak jak w Chinach.

Właśnie dlatego warto dać im drugą szansę – choć nasi dziadkowie mogą twierdzić, że herbata gruzińska, którą pamiętają z PRL, jest najobrzydliwszym, co pili, to dzisiejsze produkty importowane z Gruzji w znacznym stopniu się od niej różnią.

Jaka herbata gruzińska jest najpopularniejsza?

Obecnie Gruzini produkują przede wszystkim czarną herbatę, choć na półkach można znaleźć odmianę zieloną, białą i inne. Naturalnie, gruzińskiej herbaty na próżno szukać w markecie czy sklepie osiedlowym.

W Polsce istnieją wyspecjalizowane sklepy z importowanymi produktami gruzińskimi, gdzie można nabyć prawdziwy susz pozyskany z subtropikalnych rejonów kraju nad Morzem Czarnym.

Gruzińskie herbaty, które są spotykane na rynku, to przede wszystkim klasyczne czarne odmiany zarówno w liściach, jak i w torebkach. Bez problemu można też nabyć produkty wzbogacone, na przykład Earl Grey – czyli czarną herbatę z bergamotką.

Sklepy oferują również odmiany białe i zielone, a także dzikie. Dzikie herbaty gruzińskie powstają z liści zebranych ze zdziczałych plantacji – dokładnie tych, które opuszczono po upadku ZSRR, a które przetrwały do dziś bez ingerencji człowieka.

Jak smakuje herbata gruzińska?

Herbata czarna gruzińska różni się smakiem i aromatem od tej sprowadzanej z Chin czy Indii. Szczepy wyhodowane nad Morzem Czarnym należą do tego samego gatunku, co każdy inny krzew herbaciany (Camellia sinensis), ale są uprawiane w innych warunkach środowiskowych i klimatycznych.

Gruzińscy plantatorzy we współpracy z naukowcami stworzyli herbaciane szczepy, które są w stanie znieść temperatury sięgające -25 stopni Celsjusza! To jedna z zasług wspierania przemysłu herbacianego przez władze ZSRR.

Gruzińskie plantacje rosną w glebie o dość kwaśnym odczynie, a pogoda nie zawsze im sprzyja. Subtropikalny, lecz jednak okresowo chłodny klimat sprawia, że liście dojrzewają powoli. Według koneserów herbat gruziński napar ma zatem delikatny posmak. Niektórzy doszukują się w nim miodowych i owocowych nut, a także sosnowego aromatu.

W porównaniu do czarnych herbat z innych rejonów geograficznych te gruzińskie są znane ze słodkawego smaku. Warto je zatem pić bez dodatków – oczywiście można doprawiać je miodem czy cukrem, ale same w sobie są już słodsze od odpowiedników z Chin czy Indii.

Herbata gruzińska zielona charakteryzuje się za to przyjemnie słodkawym i jedwabistym smakiem, a koneserzy chwalą ją za brak „trawiastych” nut, które tak często spotyka się w innych zielonych herbatach. Dobrej jakości susz nie jest gorzki, a napar ma piękny, bursztynowo-złoty kolor.

Jak parzyć herbatę gruzińską?

Czarna herbata gruzińska jest parzona podobnie jak herbaty z innych rejonów, choć zdecydowanie więcej wybacza. Zaleca się zalewanie jej wodą zaraz po zagotowaniu i parzenie dość długo, bo nawet 3-5 minut. Susz nadaje się do ponownego zalewania, przy czym drugie parzenie należy wydłużyć.

Zieloną i białą herbatę powinno się parzyć w nieco chłodniejszej wodzie (temperatura 70-80 stopni) przez 2-3 minuty. Również nadaje się do ponownego zalewania.

***

Herbata gruzińska cieszy się kiepską sławą – szczególnie w Polsce. W PRL-u była sprowadzana do naszego kraju w sporych ilościach, a jednocześnie sporo osób uważało ją za jeden z najgorszych dostępnych napojów ze względu na sposób produkcji nastawiony na ilość, a nie jakość.

Warto jednak dać jej jeszcze jedną szansę. Gruziński przemysł herbaciany w ostatnich latach przeszedł mały renesans. Obecnie nad Morzem Czarnym nie ujrzymy już maszyn zbierających wszystko, co popadnie, lecz plantatorów ręcznie wybierających liście dające najlepsze napary. Polecamy zatem puścić stereotypy w niepamięć i skosztować tego gruzińskiego skarbu!

Herbata gruzińska należy do całkiem przystępnych cenowo. Dobrej jakości susz można kupić za niecałe 20 zł/100 g.

Niestety nie. Herbaciane pola Batumi znane z piosenki Filipinek to już legenda, ale gruzińskie plantacje herbaty nadal można podziwiać w innych rejonach. Może gdy przemysł się odrodzi, a popyt na herbatę wzrośnie, pola i wzgórza wokół Batumi znów się zazielenią?

Główne rejony, w których uprawia się herbatę w Gruzji, to Guria, Adżaria, Imereti i Abchazja.

Podobne artykuły